„Pożegnanie jak z baśni”
Już po balu, po północy.
Czas się żegnać, choć łzy popłyną.
Ksiądz też gdzieś zniknie, gdy zmruży oczy.
Razem z sutanną – frakiem, karocą – dynią.
Wiara ma moc, choć nie jest baśnią,
choć dobro i zło wciąż walczą tak samo.
Dziś dzieciom mniej się o tym mówi, zanim zasną,
bo trudno nam czasem rozmawiać z tatą czy mamą.
W baśniach nie pisze się o księżach.
Są dobre wróżki i Aladyni.
Naszej parafii nigdzie nie ma,
choć nie mieszkamy na pustyni.
A dobro bywa nieporadne,
cichutko człapie przygarbione,
więc my o księdzu napiszemy,
by wiersz zapamiętał najlepszą stronę.
Choć nie wiemy, co dalej będzie,
my dzieci małe, a nastolatki duże,
brzydkie kaczątka i piękne łabędzie,
podziękujemy i wręczymy róże.
W głębi duszy wiemy, że jest za co
i przestrogi brzmią gdzieś w serca zakamarkach.
Ksiądz czasem wymaga tak jak srogi tato,
ale każda wskazówka jest wiele warta.
Może nie będziemy rozmawiać w lesie z wilkiem.
Nie posłuchamy Królowej Śniegu.
Zamiast błagać złotą rybkę, pomodlimy się chwilkę
i spokojnie dopłyniemy do dorastania brzegu.
Pora ruszać w drogę!
Karoca już czeka i konie cztery.
Więcej Wam zdradzić dziś nie mogę.
Kim będzie w tej baśni nasz Ksiądz Emeryt?